poniedziałek, 18 lutego 2013

"Doctor Who"

Doctor Who
serial
BBC, 2005-

Doctor Who to brytyjski serial science fiction, który swoje telewizyjne życie zaczął w 1963 roku. Do 1989 roku nadawany był przez brytyjską stację BBC i wtedy skończył swój żywot. Tymczasowo, bo w świecie Doktora nic nie takie, jakie się wydaje...
W 2005 roku serię wznowiono i właśnie od 9-tego Doktora zaczęła się moja przygoda z tym niezwykłym fenomenem telewizyjnym. 
(Doctor Who pochwalić się może wpisem w Księdze Rekordów Guinnessa - jest najdłuższym serialem science fiction na świecie. Imponujące, prawda?)
 
Doctor, who? (Jaki Doktor?)
No właśnie, kim jest tytułowy Doktor?

Postać Doktora początkowo owiana była tajemnicą. W 1963 roku wiedziano o nim tylko tyle, że jest ekscentrycznym kosmicznym podróżnikiem o niesamowitej inteligencji, który walczy z niesprawiedliwością i wędruje przez czas i przestrzeń starym, nie zawsze niezawodnym statkiem kosmicznym zwanym T.A.R.D.I.S., który "jest większy w środku" i wygląda jak angielska budka policyjna (ja zaczynając swoją przygodę z tym serialem, nie wiedziałam aż tyle).

Czytając o serialu Doctor Who, napotkać się można na zdjęcia różnych Doktorów i jego towarzyszy podróży. Żeby nie zdradzić zbyt wiele (spoilers!), aktorzy się zmieniają, jednak Doktor pozostaje (prawie, że) ten sam. Do tej pory grało go jedenastu aktorów.
O co dokładnie chodzi? Musicie sami się dowiedzieć.
Naprawdę warto.

Serial wciągnął mnie niesamowicie. 
W czym tkwi jego sukces?

Na pewno w rozbudowanej* fabule (niektóre sceny potrafią nas zszokować i sprawić, że musimy obejrzeć raz jeszcze któryś z poprzednich odcinków, by odpowiedzieć sobie na pytanie - "jakim cudem?"). Gra aktorska (trzeba to sobie szczerze powiedzieć) nie zawsze powala. Niemniej jednak im dłużej i częściej podróżujemy wraz z Doktorem, tym bardziej zakochujemy się w poszczególnych postaciach, a czasami wręcz fatalna mimika twarzy, tak bardzo nie razi. Oczywiście nie każdego pokochamy tak samo - to zależy już tylko i wyłącznie od widza.
Serial ten nie koncentruje się tylko i wyłącznie na postaci Doktora i jego walce z obcymi. To psychologiczny portret Doktora i jego towarzyszy, w którym analizujemy relacje między bohaterami, a także motywy ich działań i (czasami wręcz tragiczne) możliwe skutki.
Przeszłość wpłynęła na to, kim się stali. Ale nie tylko ona. W świecie Doktora teraźniejszość oraz przyszłość również mają wielki wpływ na przebieg życia bohaterów.

Czy warto obejrzeć?

Tak. Nawet jeśli serial nie wciągnie od razu, warto dać mu szansę i nie poddawać się po pierwszym odcinku. (Mój brat stwierdził, że efekty specjalne były tak tragiczne, że nie mógł zmusić się do oglądania dalej.) Oczywiście jest w tym trochę prawdy. Początkowe sezony nie powalają na łopatki "Hollywoodzkimi efektami". Trzeba raczej użyć własnej wyobraźni i nie oceniać "serialu po jego efektach specjalnych".

*Odnoszę niestety wrażenie, że serial z każdym sezonem staje coraz bardziej banalny.
 
Fabuła każdego odcinka polega na tym, że Doktor i jego towarzysze wyruszają w podróż, ratują (albo i nie) świat/siebie i już. Cześć.
Sezony 1-4 pozostaną moimi ulubionymi, bez dwóch zdań! Wrogowie Doktora, towarzysze, którzy zmieniali się dość często, bądź pojawiali się sporadycznie (pominę jedynie Marthę Jones, którą lubię najmniej) byli postaciami intrygującymi, tajemniczymi, złożonymi. Nawet sam Doktor wydawał się bardziej skomplikowany. Teraz mam wrażenie, że wiem o nowych postaciach wszystko... Serial przestał być zagadką, którą chcę dalej rozwiązywać. Wcześniej z zapartym tchem oglądałam nowy odcinek myśląc - "Co dalej?". Teraz myślę raczej - "Ooookej, zobaczmy co wymyślili teraz..."


Lubię to, jak Matt Smith odgrywa rolę 11-stego Doktora, serio. Ale czegoś mi w nim brakuje. Tak, wiem. Każdy Doktor to tak jakby inna postać, ale ciężko przestawić mi się z Doktora granego przez Davida Tennanta, na tego, którego gra Matt. Między nimi jest zbyt duża przepaść (spowodowana oczywiście tym, co zdarzyło się 10-temu). Czuję, że to nie jest dłużej MÓJ Doktor, że towarzysze nie są moimi towarzyszami (z tamtymi byłam bardziej związana emocjonalnie).

I o ile nie chciałam, by 10-ty odchodził, tak powoli zaczynam myśleć - "nadeszła pora, na 12-stego Doktora"...

Karina K.O.

5 komentarzy:

  1. Trzymając się motywu przewodniego postanowiłam wrzucić swój własny, (nie)obiektywny komentarz. Czy rzeczywiście warto sięgnąć po ten serial? Jak najbardziej. Tu zgadzam się z Karina K.O. w stu procentach, podobnie jak w tym, że nie należy zniechęcać się efektami specjalnymi pierwszych serii. Postanowiłam jednak stanąć w obronie 11 Doctora. Tak jak Karina wspomniała każdy fan ma „swojego Doctora”, moim jest 11. Kocham go miłością ślepą i bezgraniczną. Jego nutkę szaleństwa, nieskoordynowane ruchy i dziecinną radość, które potrafią zniknąć w jednej sekundzie by ukazać drugą stronę Doctora, tą która napawa lękiem setki kosmicznych ras. Nie uważam również, że fabuła staje się banalna. Jak w każdej serii zdarzają się odcinki gorsze i lepsze, ale postacie nabierają głębi a pomysł na najnowszego companion’a wydaje się być interesujący. Muszę jednak dodać, że ta ostatnia wypowiedz jest całkowicie nieobiektywna i należy wziąć na nią mniejszą, lub większą poprawkę. A wszystko to z uwagi na fakt, że jestem dziewczyną Moffat’a. Oddałam swoje serce obecnemu showrunnerowi i nie żałuję:). To tyle i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz!!!

      Dokładnie, każdy ma swojego ulubionego Doktora i Towarzysza (dla mnie był to 10-ty Doktor i Donna Noble - tworzyli wspaniały duet, przyjemny do oglądania, a przede wszystkim zabawny i tragiczny jednocześnie) i każdy ma prawo bronić swoich ulubieńców, także dziękuję za Twój punkt widzenia. :)

      Żeby nie było, nie uważam 11-stego za beznadziejną postać czy stracony przypadek, oj nie. Nie ukrywam, że na początku miałam depresję serialową po przemianie i minęło trochę czasu, zanim zaczęłam oglądać 5 sezon. Uwielbiam to, jak Matt odgrywa postać - właśnie te "nieskoordynowane ruchy i dziecinną radość, które potrafią zniknąć w jednej sekundzie by ukazać drugą stronę Doctora", ale czuję lekki niedosyt i tęsknotę właśnie chyba po 10-tym i ludziach, którzy pojawili się w jego życiu (za niektórymi tęsknię okropnie, ale czas ruszyć dalej). Być może znudziła mnie River Song i wątek z nią, dlatego moje przywiązanie do 11-stego zmalało (tak samo z wiarą w scenarzystów). Jakoś do mnie nie przemawiało to, co dzieje się wokół Doktora. Aczkolwiek wprowadziła trochę dobrego do serialu (żeby nie było, że ciągle "hejtuję" sezony 5-7). Państwo Pond, a szczególnie Rory baaardzo przypadli mi do gustu także smutno było mi żegnać się z nimi, jak nadszedł czas na .. no sama wiesz ;).

      Co do fabuły, to faktycznie, są odcinki lepsze, są gorsze, są też takie pomiędzy. Tak było i będzie w każdym sezonie. Główny wątek sezonu także czasami bywa lepszy, czasami gorszy.
      Czekam z pewną nutką niecierpliwości na kolejne odcinki z Clarą Oswin Oswald, ponieważ po raz pierwszy (no może Donna jeszcze tak miała czasami), miałam wrażenie, że Doktor nie nadąża, a to jest zawsze ciekawe do obejrzenia :P.

      Moffat i Gatiss to dwa (tuż po G.R.R. Martinie) największe trolle jakie znam i wolałabym nie zagłębiać się w ich temacie, hahaha. ;)

      Usuń
  2. Odcinki pierwszego sezonu nowej serii przypominały mi jakieś filmy z efektami rodem z lat 90.:) Też byłam trochę zniechęcona jakimiś gumiastymi stworami, gadającymi manekinami...ale Doktor mnie urzekł, chciało mi się płakać przy jego przemianie w Tennanta...który okazał się jeszcze lepszy i jest moim faworytem. Do obecnego mam mieszane odczucia, podobnie jak do ostatnich sezonów - sporo nierównych odcinków, rozwiązywanych na szybko, czasami zbyt melodramatycznie i gdyby nie pasjonujący wątek River, nie wiem, czy bym dalej oglądała, również przez denerwującą i rzuconą na pierwszy plan Amy...Jednakże ich odejście było najsmutniejszym odejściem ze wszystkich towarzyszy - chyba tylko przy Donnie bardziej puściły mi nerwy:(
    Obejrzałam do tej pory jeden odcinek z Clarą i groźnymi bałwanami - Clara jest po prostu urocza, nie wiem, jak będę odbierała ją dalej, oby nie stała się tylko słodką intelektualistką, bo tego nie zdzierżę.
    Moffat i Martin jako trolle? I TO JESZCZE JAKIE! Martinowi miałam ochotę coś zrobić przy pierwszej części trzeciego tomu, "Stal i śnieg", ale i tak uwielbiam tego człowieka za wykreowanie tego niesamowitego świata frapujących postaci i intryg.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Dziewiątka był świetny! Tylko przez to, że zagrał jeden sezon, czuję, że jest przez widzów niedoceniony i zapomniany... a to wielka szkoda, ponieważ miał wiele świetnych scen.

      Ooooj, przy pożegnaniu Donny płakałam koło tygodnia jeszcze.. ;)hahahaha. Państwo Pond byli na drugim miejscu smutnych pożegnań (chociaż tęskno mi za kaptitanem Jackiem :P).

      Clara wniosła wg mnie do serialu odrobinę świeżości, po Amy która jednak trochę mnie denerwowała swoją osobą (chociaż może byłoby tak z każdą inną postacią..?) :) Drugi odcinek w którym poznajemy Oswin, sprawił, że zaczęłam z nadzieją patrzeć na drugą połowę sezonu 7. I tak jak Ty, mam nadzieję, że nie spłaszczą tej postaci do super słodkiej, komputerowej znawczyni, która owinęła sobie Doktora wokół palca (może dlatego tak pokochałam Donnę, ponieważ nie była pięknością, nie była super inteligentna. Była normalna, zabawna, nie kochała się w Doktorze... oookej, dosyć wysławiania Donny, bo znów mi smutno...)

      Muszę jeszcze namówić współprowadzącą tego boga (również Karinę) do tego, by zaczęła oglądać Doktora i mogła razem ze mną "jarać" się tym światem, ponieważ samej to tak smutno... ;)

      Tak, Martin trollem jest, nie ma co tutaj pisać o tym, co powymyślał i porobił pewnym postaciom. Ale świat, który stworzył jest tak niesamowity, że trzeba mu odrobinę odpuścić...

      Pozdrawiam,
      Karina K.O.

      Usuń
    2. Nie musisz mnie namawiać! Podrzuc mi tylko sezony i zaczne oglądać :)Wtedy też będe mogła z Wami podyskutować :P Za karę ty musisz zobaczyć "Supernatural" bo mnie też smutno samej się tym "jarać" hehe xD
      Karins

      Usuń